czwartek, 25 grudnia 2014

O bluzowych rewolucjach w mojej szafie - czyli jak nadać swoim ubraniom charakteru - DIY Bluza Matryoshka~

Brak komentarzy:
Witam świątecznie~!
W momencie, kiedy piszę tą notkę, mój brzuch jest już na skraju wytrzymania. Świąteczne obżarstwo mi nie służy, bo chodzę jak naćpana i jestem ciągle śpiąca. Dzisiaj (czyt. w pierwszy dzień świąt) mama zrobiła na obiad kaczkę i cóż - napchałam się nią, bo była przepyszna~! <3

Ponieważ większość blogerek i blogerów, których obserwuję w okresie świątecznym wrzuca posty DIY o piernikach, postanowiłam, że nie będę inna i też wstawię jakąś notkę "Zrób to sam". No, tyle, że moja nie będzie o pierniczkach. Dzisiaj pokażę wam jak w prosty sposób odświeżyć nieco swoją garderobę.

Pewnie gdyby nie fakt, że podczas przedświątecznego sprzątania znalazłam w czeluściach swojej Narnii (aka Szafa) dwie bluzy, byłabym teraz w trakcie pisania jakże oryginalnej notki o świątecznych pierniczkach~

Postanowiłam przerobić zwykły ciuch, na bluzę inspirowaną postaciami z teledysku do piosenki "Matryoshka" Hatsune Miku. [kliknij, by posłuchać]
Może to być fajnym pomysłem na oryginalny prezent dla znajomego fana "chińskich bajek" c:


Matryoshka hoodie/ bluza Matryoshka


Potrzebujesz~



*czarny i biały filc
*czarną i białą nić
*igłę
*nożyczki
* bluzę - najlepiej czystą (w sensie, że bez nadruków) 


Wykonanie~


~Na samym początku warto wybrać jaki w ogóle chcielibyśmy stworzyć wzór. 
Poniżej zamieściłam zdjęcie kilku fajnych pomysłów, ale jak wiadomo, nie trzeba robić wszystkiego identycznie, można się tylko zainspirować którymś z nich c:
W tym tutorialu wybrałam wzór numer 1.
Kliknij w zdjęcie, żeby powiększyć


~Wybrałeś już wzór~? 
Świetnie~! Właściwie, to co najtrudniejsze, masz już za sobą c; Mnie osobiście, najciężej było się zdecydować na tylko JEDEN. Najchętniej zrobiłabym wszystkie od razu x3
Skoro już wiesz, do czego konkretnie dążysz, stworzenie prowizorycznych szablonów jest dosyć dobrym pomysłem. Pamiętaj, że kaptur ma dwie strony i potrzebujesz aż DWÓCH identycznych uśmiechów i oczu. 

Tak wyglądały moje szablony (tak, tak, to kartkówki z matmy XD)
Kółka - jak się pewnie domyślasz - to oczy. Mają kolejno 7,5 i 4 cm średnicy. Te pokreślane (7,4 cm) symbolizują czarny filc, a to jedno białe kółeczko - biały.
Uśmiech narysowałam "od ręki" - nie mierzyłam go jakoś szczególnie - po prostu narysowałam odpowiadającą mi wielkość c: (nie, to wcale nie brzmiało dwuznacznie >3<). To też będzie z czarnego filcu.
Oczywiście, możesz zmienić wymiary poszczególnych części według uznania c:

~ Teraz pora przenieść nasze szablony na filc. 
Zaczęłam od oczęt, bo jakoś tak.
Dosyć szybko zorientowałam się, że niełatwo rysować ołówkiem filcu. Osobiście polecam wymyślony i opatentowany przeze mnie sposób z wykorzystaniem wszechużytecznej, niezastąpionej i ukochanej taśmy klejącej~! 
Już tłumaczę jak to zrobić.
W sumie nie jest to aż tak skomplikowany sposób, no ale wyjaśnię.
Po prostu przyklejamy (najlepiej z każdej strony, żeby szablony "nie latały") szablon do filcu i wycinamy przy krawędziach. By zaoszczędzić sobie pracy polecam wziąć podwójną warstwę, żeby zrobić od razu dwa c:

~Wycięte kółeczka trzeba teraz jakoś połączyć.
Podobno można używać jakiegoś kleju do materiału, czy coś takiego, ale jeśli coś zszyjemy, mamy przynajmniej tą pewność, że nic nie powinno odpaść podczas prania c:
Także tego, złączcie je jak chcecie, ja zszyłam, amen. x3

~Teraz kolej na uśmieszek.
Podobnie jak z oczami, przykleiłam taśmą szablon  do filcu i wycięłam.
Zęby powycinałam "na oko" (Tyle tych ocz tutaj XD), co jakiś czas zerkając na pierwowzór. 
I tutaj zaczyna się prawdziwa męka, jeśli wybrałeś szycie, a nie klej. 
Uwaga - każdy ząbek trzeba przyszyć, więc jeśli wybrałeś wersję z wieloma zębami, szczerze współczuję XD 
Ale spokojnie, ja to przetrwałam, więc wszyscy dadzą radę x3


~Spokojnie, to już prawie koniec~!
Zostało jeszcze tylko wyciąć malutkie kółeczka (kropeczki dookoła oka w moim wzorze) i przyszyć całość do bluzy.


Jak widać, na początku przyszywałam każdą kropeczkę osobno, ale po czwartej, olałam sprawę i szyłam ciurkiem XD


~UWAGA
Efekt końcowy:



 ***
+ Bonus

Znalazłam jeszcze drugą rzecz, której również nie używałam. 
Postanowiłam zrobić z niej użytek i tak oto, w powolnym tempie, staje się ona Szczerbatkową bluzą~! (Kojarzycie może Szczerbatka, z "Jak wytresować smoka"? Tak, dokładnie o tego smoka chodzi x3)

Zdjęcie progresu, co prawda niewielkiego, ale zawsze to coś c:

***


Mam nadzieję, że tutorial jest na tyle przejrzysty, że każdy go ogarnął >3< No cóż, jeśli jest niezrozumiały oznacza to tyle, że pisanie notek o pierwszej w nocy mi nie służy x3






niedziela, 21 grudnia 2014

Weroniczkowy niezbędnik - czyli kilka rzeczy, bez których nie mogłabym się obejść~

2 komentarze:
Witam cieplutko w ten jakże ciepły grudniowy dzień~!
Ostatni tydzień był dla mnie totalną rzezią - co chwila coś się działo, gdzieś byłam potrzebna. Miałam wrażenie, że doba ma nieco więcej niż 24 godziny. Na szczęście, święta już coraz bliżej i tymczasowo odpadły mi obowiązki związane ze szkołą. To olbrzymia ulga~!
Zaczęłam już sprzątać na święta. Nienawidzę tego robić - i to nie tylko dlatego, że nie przepadam za sprzątaniem. Nienawidzę tego głównie przez to, że podczas porządkowania, znajduję mnóstwo świetnych rzeczy, którymi się bawię, zamiast sprzątać >.<

Ale nie o sprzątaniu teraz.
Postanowiłam, że tematem dzisiejszego posta będzie:

Weroniczkowy niezbędnik 

- czyli kilka rzeczy, bez których nie mogłabym się obejść~


1. Swetry




Nieodłączna część mnie i mojego ubioru. 
Są bardzo cieplutkie, mięciutkie i cudowne, poza tym świetnie maskują moje wystające kości bioder i żeber. Naprawdę, rzadko kiedy zdarza się, że chodzę w samym T-shirtcie. 
Jeśli jadę na zakupy, nie ma mowy, żebym wróciła bez nowego sweterka >3< Mam ich już tyle, że nie mieszczą mi się w szafce. Mama twierdzi, że to znak, że jest ich za dużo, ja natomiast uważam, że to oznacza jedynie to, że moja szuflada jest za mała~! c:

2.Naklejki



Uwielbiam je,co łatwo poznać, bo prawie wszystko mam oklejone .-.
Uważam, że naklejki dają nam możliwość nadania jakiemuś przedmiotowi indywidualizmu i wyjątkowości. Cieszy mnie każda ich ilość, bo przecież ni ma czegoś takiego jak "nadmiar naklejek" c: Szkoda tylko, że są takie drogie :c


3. Ser żółty




Tak, wiem, brzmi trochę absurdalnie, ale osobiście nie wyobrażam sobie życia bez sera żółtego. Jest składnikiem wielu moich ulubionych potraw - wyobrażacie sobie pizzę albo cheeseburgery bez sera? ;-; Ser jest czymś co smakuje dobrze w każdej postaci. Poza tym jest bardzo uniwersalny - można do smażyć, zapiekać, kroić... 
A gdy dodamy do czegoś sera, od razu będzie pyszniej, przykładowo do frytek. Lubię czasem zjeść sobie taką kostkę żółtego serka i myślcie sobie co chcecie, jak dla mnie ser jest przepyszny c:


4. Kokardki




Tak właściwie, to mało który mój znajomy nie kojarzy mnie z kokardkami. 
Są stałą, nieodłączną częścią moich włosów. Nie było chyba dnia, w którym wyszłabym z domu bez tej ozdoby. To moje maluteńkie skrzywienie miało swój początek już całe stulecia temu. 
Może niektórzy sądzą, że to dziecinne, ale nic mnie to nje obchodzi. 
Kolekcjonuje je, mam już 37 sztuk, a mój zbiór ciągle rośnie~!  c:


5. MP3




Kocham muzykę między innymi za to, że potrafi diametralnie zmienić mój nastrój i nastawienie. Pewnie zabrzmi to nudno, kiczowato i nieoryginalnie, ale muzyka jest naprawdę lekarstwem na wszystko i nie wyobrażam sobie życia, ani nawet dnia bez niej. A co za tym idzie - i bez mojego odtwarzacza (który - tak swoją drogą - jest calusieńki w naklejkach >3< ).

6. Śpiewanie, rysowanie, pisanie, cosplay - wszelaka twórczość




Coś co jest absolutnie niezbędne jeśli chodzi o moje istnienie c: 
Chyba już wszystkie formy i kształty artyzmu przewinęły się przez moje życie - zdążyłam już trochę poszyć, pośpiewać, popisać nieco opowiadań i blogów, porysować, pofotografować, porzeźbić, potańczyć... Podsumowując, było tego strasznie dużo c: 
Ponieważ większość wolego czasu spędzam na tworzeniu (czegokolwiek), niektórzy mówią, że jestem człowiekiem-artystą. Osobiście, uważam, że do miana "artysty" to jeszcze kawał drogi przede mną.




sobota, 13 grudnia 2014

Chyba mnie coś troszeczku mnie opętało - czyli cosplayowy post #1~

1 komentarz:
Witam~!

Na tegorocznych IEM'ach z zapartym tchem podziwiałam genialne cosplayerki i cosplayerów. Stwierdziłam - dlaczego by też nie spróbować?
Na samym początku musiałam wybrać postać, za którą bym się przebrała.
Niestety, to nie było takie proste jak by się mogło wydawać. Musiała to być postać pasująca do moich parametrów. Nie mogła być to postać męska, czy starsza, ponieważ mam za okrągłą buzię; nie mogła być także postacią wysoką, czy postawną, bo mam ledwo 164 cm i ważę coś koło 50 kg.
A no i co najistotniejsze - nie mogła to być kobieta z obfitymi krągłościami. ponieważ z tym to raczej u mnie ciężko. A raczej płasko.
Przeanalizowałam, więc wszystkie lolowe postacie pod tymi względami i ostatecznie okazało się, że jedyne postacie, do których się nadaję to powszechnie znane deski - Annie i Jinx. A, no i Urgot, ale jego zrobię może innym razem c;
Ostatecznie zdecydowałam się na Jinx.
W dzisiejszej notce, chciałabym pokrótce przedstawić połowiczne efekty mojej półrocznej pracy c:

Brakuje mi jeszcze soczewek, peruki i glanów. 
Peruka już zamówiona, więc teoretycznie to jedna brakująca rzecz mniej.
Glany mogłabym w sumie pożyczyć, ponieważ wielu moich znajomych i przyjaciół to tak zwani metalowcy.  I pewnie bym pożyczyła, gdyby nie pewien malutki, tyciutki szczególik... 
Konkretnie - mam rozmiar 37, a oni wszyscy powyżej 40. To wyglądałoby co najmniej komicznie, gdybym podreptywała sobie w takich kajakach ;-; A nawet jeśli nie, to nie czułabym się dobrze.
Dlatego próbuję przekonać mamę, żeby kupiła mi takie butki. Jak na razie jest zupełnie przeciwna co do glanów, ale już powoli przekonuje się do Martensów. W sumie , to lepsze takie, niż żadne.
A co do soczewek...
Osobiście, to mam ogromną chcicę zamówić je już dzisiaj, ale niestety do okulisty idę dopiero 26 stycznia. Teoretycznie, nie muszę czekać do wizyty z zamówieniem, ale mam DOSYĆ dużą (czyt. ślepa jak kret) wadę, więc chciałabym zamówić kolorowe i korekcyjne soczewki w jednym, bo co mi po różowych zerówkach, skoro i tak musiałabym nosić okulary? .-.

Dobra, nie przedłużając już.
Szanowni państwo,
Mamuty i delfiny,
pragnę zaprezentować rezultat mojej pracy:

Nienawidzę pracować z klejem na gorąco~! ;~;
Bardzo się ciągnie .-.

Mam tylko nadzieję, że naboje będą trzymać się na miejscu...

Naboje kupiłam gotowe, ale po okazyjnej cenie,
 przez co za całość kostiumu (nie wliczając peruki)
 zapłaciłam około 50 zł

Trochę krzywo je pomalowałam,
ale chyba nie rzuca się to aż tak w oczy >.<

Ciągle nie skończyłam jeszcze malować drugiej strony spodenek
Prawdopodobnie zrobię to w ostatniej chwili ;-;

Przebijanie naboju, żeby zrobić naszyjnik nie należało do
najłatwiejszych, ale z drobną pomocą, udało się c:

Rybeńka - może jeszcze nie jest za piękna, ale wszystko się
naprawi, jak znajdę trochę czasu x3
Mam tylko mały problem... Rybeńka wyszła mi dosyć duża i nie
mam pojęcia jak ją przewiozę komunikacją miejską ;-;

Całość prezentuje się mniej więcej tak.
Chyba nie jest źle, jak na pierwszy raz.  :v

+

Zupełnie przypadkowo, podczas tworzenia Jinxowego kostiumu, 
powstał instant cosplay (albo cosplay?) Janny-pogodynki:
Niestety wersja biedna, bo deska :v


wtorek, 9 grudnia 2014

Nie lubię zimna, bo zamarzają mi synapsy - czyli odtwórcza kapeczka mojej playlisty~

Brak komentarzy:
Witam uprzejmie~!
Te grudniowe dni naprawdę zaczynają pomalutku mnie irytować. Jak ktoś powie, że lubi zimę to chwycę jakąś sopelkę i wbije mu ją w oko c: Wychodzę do szkoły - ciemno, wracam - ciemno. W dodatku to wszechobecne zimno. Na zewnątrz - bo taka urokliwa pora roku nastała; w szkole - bo szkoda im pieniędzy, żeby napalić; w domu - bo zawsze w moim pokoju tak jest. I wieczna "gęsia skórka" na ciele.
Urgh.

Ale czasami sama chcę ją wywołać. Jak? Najprościej muzyką~!
Jest kilka utworów, których słucham z zapartym tchem i przyspieszonym pulsem.


Just świetna.
Nie wiem dlaczego, ale działa na mnie pobudzająco, więc jeśli przysypiam jadąc w autobusie o siódmej rano, od razu szukam tej piosenki na playliście.
Luźno interpretując tekst, zauważyłam, że przyrównano w niej miłość do obłędu. Cóż, po części się zgadzam.
Próbowałem zaprzeczać, że oni są prawdziwi 
Lecz czuje ich drących wewnątrz mnie (...)
Całuj mnie tak jakbyś mnie kochała 
i udawaj że wierzę 
Że śpię sam w nocy
Wstawiłam razem z teledyskiem. I tu kolejna niewiadoma związana z tym utworem - nie mam pojęcia, dlaczego, ale teledysk strasznie mi się podoba (a może to sprawka prześlicznego frontmana? c; ).
I moja ulubiona scena z teledysku w postaci gifa
~

Kolejny numer jeden na mojej plejliście.
I kolejny teledysk, który bardzo lubię. Tym razem wiem dlaczego - ze względu na obecność zombiaczków. c:
Co się samego tekstu tyczy:

Jeśli byłabyś trupem, ja mógłbym być mordercą
Jeśli ja byłbym diabłem, ty byłabyś grzesznikiem
Ty byłabyś narkotykiem, a ja dilerem
Wszystko co mówisz jest muzyką dla moich uszu

Przecież to jest cudowne~!


Piosenka, która urzekła mnie zarówno pod względem muzyki, jak i tekstu. Po raz pierwszy usłyszałam ją oglądając fanowskie filmiki z Shizayą (moje OTP, of horse). Świetna.
Jestem ponad sobą będąc pod tobą
Wyzwalam się, przedzieram się
Przezwyciężyłem wszystko pod czym byłem
W końcu mogę stanąć
W końcu mogę odetchnąć

Być może po odsłuchaniu poprzednich utworów, nikt nie spodziewał się spokojnego "Melted" na mojej liście. Cóż, kwestia tego czy obecność tego kawałka zaskoczeniem była czy też nie, nie jest teraz najważniejsza. Warto pamiętać, że mimo wszystko nie znalazł się on tu przez przypadek. Zwróćcie szczególną uwagę na teledysk, który jest po prostu historią. Historią bezdomnego chłopaka, który wielokrotnie spotyka się z ludzką nienawiścią i obojętnością. Paradoksalnie, dopiero człowiek, po którym nie spodziewał się pomocy, mu jej udzielił. Wzruszające.
Warto poczytać tłumaczenie na polski.



W internetach wpadłam na nią zupełnie przez przypadek. I to był cudowny przypadek, bo po obejrzeniu teledysku pierwszy raz, płakałam. Po prostu - łzy płynęły mi strumieniami, a serce ścisnęła śmieszna obręcz. Nie potrafię tego uzasadnić. Niektóre piosenki mają po prostu swoją aurę.
Nicl Vujicic - chyba znany przez wszystkich (kto nie widział słynnego i dającego do myślenia "Cyrku Motyli"?) mężczyzna z Australii cierpiący na rzadką chorobę. Wspaniały człowiek, na którego należy popatrzeć w chwilach zwątpienia. 


Że żyję, nie chcę umierać
nie chcę zmarnować kolejnego dnia ani kolejnej nocy
wiem że jest coś więcej
niż jedynie to dla czego tu żyjemy
widzę to w tych gwiazdach
czuję to na tych wybrzeżach
wiem że jest coś
doświadczam że jest coś więcej


Mój najukochańszy zespół. 
Najpozytywniejsza piosenka o Śmierci, jaką znam. Ale spokojnie - nie uwłacza Śmierci w żaden sposób, nie wyśmiewa jej. Raczej przypomina nam, że Śmierć jest czymś nieuniknionym, a o tym bardzo często zapomina się w dzisiejszych czasach, kiedy wszyscy chcą być piękni i wiecznie młodzi. Niby tekst prosty, ale daje do myślenia. Ludzie żyją tak jakby nigdy nie mieli umrzeć, tymczasem piosenka wyraźnie mówi, że śmierć:


Czasem przychodzi w niedziele
Czasem przemyca się w zbrodniach
Mieszka czasem w samobójstwie
I normalnym dniu tygodnia



Kolejna piosenka-zagadka. Dlaczego pojawiła się w moich ulubionych? Nie mam pojęcia, prawdopodobnie za całokształt, który według mnie jest prawdziwym majstersztykiem.


Jesteś w miejscu strachu
Usta istnieją tu, by gryźć
Sprawmy, by ten moment był wartościowy


Wahałam się między "Super Psycho Love", a "Flesh". Ostatecznie wstawiam tę pierwszą, bo "Flesh" ma nieco skomplikowany tekst. A raczej przesadnie nacechowany, niestety nie wiem czy w dobrym, czy w złym kierunku. Ale zostawię "Flesh" w spokoju.
Simon Curtis to jeden z moich ulubionych wykonawców. Nie trzeba jakiejś szczególnej wiedzy, by zorientować się, że z dwojga przyjemności Simon woli mężczyzn c; Bardzo łatwo daje się to odczuć w jego piosenkach, co daje im pewien rodzaj, już wcześniej wspominanej, tajemniczej aury, która powoduje, że piosenka przyciąga, magnetyzuje. 
Miłość ma wiele rodzai, od tego czystego i niewinnego uczucia, przez paradoksalną nienawiść ("I hate U"), po chorą fascynację doprowadzającą do obłędu. W przypadku "Super Psycho Love", mamy do czynienia z miłością doprowadzającą do szaleństwa - w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Coś ostatnio doprowadza mnie do szaleństwa
Musi mieć to związek z tym, co mi robisz
Walczę, aby zwrócić twą uwagę
Telefon do ciebie przynosi obawę (...)
Więc dlaczego czuję się niechciany?


Powiedz, że pragniesz mnie każdego dnia

Że pragniesz mnie na każdy sposób
Że mnie potrzebujesz
Sprawiasz, że cały drżę super psychiczną miłością
Wyceluj, pociągnij za spust
Poczuj wzrastający ból
Oszalej od tego gorzkiego uczucia
Drżę super psychiczną miłością

Naprawdę polecam poczytanie tekstów piosenek Simona. Potrafią zmienić światopogląd.


Kolejny z ulubionych zespołów. Ich piosenek potrafię słuchać w nieskończoność i nigdy mi się nie znudzą. Nie mogą się znudzić - są na tyle ponadczasowe i zróżnicowane, że to jest niemożliwe, by kogoś znużyły. "Nuta o ptakach" to tak nafaszerowany pięknymi słowami i cudowną muzyką utwór, że przeżywam muzyczne uniesienie słuchając go.
Świrem jak igłą zakłutą
Wdziobać się w obłok puszyście
O cienka wysoka nuto
Chwiejąca się w ametyście



Tutaj kończy się moja najulubieńsza dziewiątka.
A raczej skończyły się piosenki, o których jestem w stanie coś napisać, bo oczywiście podoba mi się znacznie więcej utworów.
Nie wiem, czy ktoś zauważył, ale tylko pod trzema kawałkami napisałam, że wykonują je moi ulubieni wykonawcy. Bardzo rzadko zdarza się, żebym słuchała całej twórczości jakiegoś artysty czy zespołu. Często podoba mi się tylko jedna czy dwie piosenki. 
Akurat, Koniec Świata i Simon Curtis to jedni z niewielu wykonawców, których wszystkie utwory są w moim mniemaniu świetne, dlatego określam ich mianem "ulubionych". Three Days Grace, Skillet, HappySad, Strachy na lachy i Farben Lehre również zaliczają się do tego grona.
A i jeszcze jedno w ramach wyjaśnienia - słucham muzyki i twórczości. Więc za oczywiste uważam, że nie orientuję się jak wyglądają np. członkowie Końca Świata, czy ile ich jest.










piątek, 5 grudnia 2014

Efekty pocieszania Zuźki i Wackowy majstersztyk w jednej notce~

Brak komentarzy:
Witam jakże serdelecznie~!
Kolejny tydzień zleciał jeszcze szybciej niż poprzedni. Niewiarygodne, jak mało czasu zostało do świąt. No, i do klasyfikacji z resztą też. Wspominałam coś o nawale testów i zadań?

Ostatnio na strychu znalazłam pudełko ze starymi ubraniami mojej mamy. Jej, tam było tyle wspaniałości~! ^ω^ Niektóre z nich były w moim rozmiarze, więc wzięłam je ze sobą. W momencie, gdy je zobaczyłam, już miałam wizję i pomysł na kilka fajnych zdjęć. A ponieważ Wacek (właściwie, to on nazywa się Paweł x3) od niedawna zajmuje się fotografią, postanowiłam go wykorzystać.* Tak jak się spodziewałam, nie protestował i chętnie przystał na moją propozycję.
Nie powiem, czekanie na czwartek było bardzo ekscytujące, bo to na wtedy wyznaczyliśmy termin naszego spotkania.
Kiedy nadszedł wyczekiwany dzień, nieszczęśliwy tok zdarzeń sprawił, że Zuźka (przyjaciółka moja i wackowa) była załamana. Oboje musieliśmy odroczyć nasze plany w czasie, by jakoś ją pocieszyć. Wacek próbował podejść ją psychologicznie, ale to ja dłużej ją znam i wiem, że ona jest na tyle nieprzewidywalna, że na nią takie sztuczki - jak logiczne argumenty czy racjonalny tok myślenia - nie działają. Pomyślałam chwilę i zapytałam samą siebie - dlaczego by nie połączyć obu  czynności ze sobą?
Siłą przebrałam Zuźkę w jedną z znalezionych sukienek i sama wskoczyłam w starodawne ciuszki.
To był strzał w dziesiątkę~!
Wszyscy trzej świetnie się bawiliśmy przy robieniu tej "sesji". Mimo, że na zewnątrz było DOSYĆ zimnawo nie przejmowaliśmy się tym ani trochę. No, może z Zuźką nieco narzekałyśmy, ale Wacek fajnie wczuł się w rolę i zachowywał się jak profesjonalista, przez co cała ta akcja nabrała na fajności  ヽ(*≧ω≦)ノ.
Panie i panowie,
Trzmiele i kozy,
Oto mam zaszczyt zaprezentować państwu efekty naszej wspólnej pracy~









Ta-da~! c:
Ta "sesja" to była naprawdę świetna zabawa x3


*Przy okazji i zupełnie mimochodem zapraszam na wackowego bloga, na którym od czasu do czasu umieszczane są niektóre z jego zdjęć c: