sobota, 1 sierpnia 2015

Dlaczego chcę kupić sobie ludzkie narządy - czyli szafowa wariacja chciejlisty~

1 komentarz:
Witam chciejlistowo~!
Z dumą mogę oznajmić, że  moja pierwsza chciejlista została całkowicie odhaczona~!
Taka lista to jednak przydatna rzecz - tak, to jakoś nigdy nie mogłam się zmobilizować, by odłożyć pieniądze; a teraz, mija ledwo pół roku od napisania jej, a ja już jestem w posiadaniu wszystkich jej pozycji~! Udało mi się zdobyć wszystkie rzeczy, włącznie z nowym pokojem i lustrzanką (*^▽^*)
Dlatego licząc, że uda mi się powtórzyć swój sukces, przedstawiam swojej chciejlisty część drugą, na której znalazły się głównie ubrania, buty i dodatki c:

Więc czas odpowiedzieć na pytanie,

Dlaczego chcę kupić sobie ludzkie narządy - czyli szafowa wariacja chciejlisty~


1. Creppersy




Tak szczerze, to pokochałam je dopiero niedawno. 
Nie wiem dokładnie dlaczego, ale na pewno nie była to "miłość od pierwszego wejrzenia" x3
Najpierw wcale mi się nie podobały, a z czasem zaczęłam coraz bardziej się do nich przekonywać. 
Teraz uważam, że są po prostu świetne~! (Szczególnie te na platformach c: )

2. Nerka





No bo przecież komu nie przyda się dodatkowa nereczka~? ;3
Ja na pewno nie pogardzę c: A już na pewno nie taką uroczą, jak ta ze zdjęcia. 
Nerka jest raczej o wiele bezpieczniejsza niż plecak, który ciągle jest poza zasięgiem wzroku. Taka saszetka byłaby dla mnie niezwykle przydatna, zwłaszcza w trakcie moich szalonych wypraw na konwenty, koncerty i inne takie, bo wszystkie najważniejsze rzeczy miałabym "pod ręką". 


3.Plecak kostka


Kolejna rzecz, której nazwa kojarzy mi się z ludzkim ciałem ~(*≧▽≦)~
Już od dawna marzy mi się własna kostka - była na mojej chciejliście już tak długo, 
że o niej zapomniałam x3 
Może to do mnie nie podobne, ale bardzo podoba mi się ten "metalowy" styl,
a taki plecak byłby dla mnie w sam raz~!

4.Torba 2D


Ponieważ uwielbiam być w posiadaniu dziwnych i wymyślnych, niepopularnych przedmiotów, odkąd tylko zobaczyłam ją na konwentowym-magnificonowym stoisku, wiedziałam, że muszę ją mieć~! Naprawdę wygląda jak żywcem wyciągnięta z komiksu ~(///*w*///)~ Jednak cena 179 zł nie zbyt mnie zachęciła, zwłaszcza, że na cały konwent miałam przeznaczone 150 zł ;-;
Z żalem wróciłam do domu, a wizje torby prześladowały mnie do czasu, gdy pomyślałam nieco i po prostu poszukałam jej w internecie. Jak się okazało, nie jest ona aż tak droga, a za konwentową cenę mogę kupić sobie takie dwie. Taniej niż w internecie to już chyba nie znajdę, więc nie pozostaje mi nic innego, niż zbieranie pieniążków~!

5.Japoński mundurek


Muszę sobie w końcu jakiś sprawić. No bo jak można być prawilnym fanem mango i animu bez takiego mundurka? .-. Poza tym, po prostu bardzo mi się podobają.(~ '3')~ Może nawet kiedyś pokuszę się o uszycie sobie takiego cudeńka? Nie wygląda na trudny ;3

6. Slip on




Oczywiście nie muszą być oryginalne, ponieważ zdecydowanie za szybko mi się nudzą i za szybko niszczę wszystkie butki ;-; Poluję na nie od dłuższego czasu na różnych targach, straganach, sklepach i stoiskach, ale nigdzie nie mogę znaleźć ładnego koloru ani mojego rozmiaru \(>.<')/ Czy już nigdy nie spotkam czarno-białych slip on'ów w rozmiarze 37~? .-. Jak wiadomo, nadzieja umiera ostatnia, więc ciągle szukam i poszukuję tej jedynej pary...

★☆★☆★

PS. Piszę tą notkę na tablecie, siedząc na plaży w Mielnie, proszę, wybaczcie mi literówki ;_;
Jak wrócę z wakacji, pojawię się z jakąś fajną notką c;

czwartek, 23 lipca 2015

Brak komentarzy:
Wróciłam spod namiotów~!
Wracam na bloga :3 
Nowa notka już w weekend (któryś).

niedziela, 5 lipca 2015

Jak biedak radzi sobie w świecie kospleju , czyli dlaczego bieda jest matką pomysłów - czyt. jak samodzielnie i TANIO zrobić elfie uszy~

Brak komentarzy:
Witam magicznie~!
Czy was ten upał dobija równie mocno co mnie? ;-; Nic mi się już nie chce przez ten skwar .-.
Nie wiem jakim cudem udało mi się naskrobać ten post - wykrzesałam z siebie chyba już wszystkie resztki chęci i motywacji... >,< Nie mam pojęcia, jak radzić sobie z tym ciepłem, więc leżę plackiem i przewracam się z boku na bok '3'
~~~~
Już od jakiegoś czasu marzy mi się cosplay Janny z Lidż of legends. Ponieważ aktualnie jestem zadłużona (czyt. nie wypłacę się do końca życia) szukam jak najtańszych sposobów by go wykonać .-. Postanowiłam zacząć od uszu, jednakże gdy zaczęłam szukać gotowych, lateksowych protez, wujek google pokazał mi jedynie kosmiczne - jak dla biedaka, którym de facto jestem - ceny. Trochę rozmyślałam nad tańszą alternatywą i coś tam wymyśliłam >w< Po wielu próbach i błędach, finalnie udało mi się uzyskać zadowalający mnie efekt :3 Jako, że ja to ja, postanowiłam podzielić się z wami moim pomysłem c:

To moje rozwiązanie na problem,

Jak zrobić elfie uszy~?

Krótki tutorial~




Potrzebne będą farbki, pędzle, wikol (polecam ten marki Vicol xD), folia aluminiowa, chusteczki higieniczne i dużo cierpliwości. Od razu zaznaczę, że uszy są raczej nietrwałe, ze względu na materiały z jakich zostały wykonane, ale jeśli tylko nie będziesz w nich walczyć, a potrzebujesz je tylko okazjonalnie (np. do zdjęć), to powinny dać radę c:


Zaczynamy od wycięcia dwóch jednakowych"prostokąto-trójkątów" z folii aluminiowej. Najlepiej jakby były nieco większe niż planowany rozmiar uszu. Kawałki nakładamy na siebie i delikatnie przyginamy boki. Powtarzamy jeszcze raz to samo.

W miejscu, gdzie nie przygięliśmy boków, powinna powstać taka jakby "kieszonka". Poszerzamy ją delikatnie palcami i wsuwamy na własne ucho. Dopasowujemy folię, by prawdziwe ucho weszło w nią jak najgłębiej i formujemy pożądany kształt. Ja moje uszka formowałam na swoim chłopaku, jest to o wiele wygodniejsze, gdy robi się to na kimś x3 Trzeba tylko znaleźć kogoś, kto ma podobne uszy xD 




Może się zdarzyć, że nasze uszy będą za długie, by nakładka mogła je utrzymać. Ja wymyśliłam tylko jeden sposób jak temu zaradzić, ale niestety nada się on tylko, jeśli włosy naszej postaci przykryją początek ucha :/
Z tym sposobem mamy pewność, że ucho nam nie spadnie. 



Gdy uformowaliśmy już ucho, pora na podarcie chusteczek na mniejsze strzępki. To moja ulubiona część, bo uwielbiam niszczyć x3 Jeśli chusteczki mają warstwy, należy je rozdzielić. 
Gotowe? Czas teraz na mój ukochany wikol~! x3 Rozprowadzamy cieniutką warstwę na całej powierzchni ucha (oczywiście, nie naszego prawdziwego xD) i naklejamy strzępki chusteczek. Myślę, że jedna warstwa spokojnie wystarczy - pamiętajcie, że im więcej warstw, tym cięższe staje się uszko .-.
Ja dodatkowo zrobiłam tą taką fałdkę, jaką ma ucho. Po prostu zrolowałam niewielką ilość chusteczki, pokryłam wikolem i przykleiłam w odpowiednim miejscu. Mogłam zrobić ich więcej, ale moje uszka i tak są to połowy przykryte przez wiga.







Gdy wikol wyschnie, pora na malowanie~! Wystarczy tyko odpowiednio dobrać kolorek i pokryć nimi uszko. Ja dodatkowo rozrobiłam kilka odcieni i użyłam ich w zagłębieniach, by nadać im trójwymiarowości.
Ponieważ u mnie miejsce łączenia się elfich uszu z prawdziwymi będzie przykryte, nie malowałam ich do końca - jednak leń wziął nade mną górę x3




Końcowy efekt:












Serdecznie dziękuję mojej kuzynce i mojemu chłopakowi za pomoc~! <3

sobota, 27 czerwca 2015

Porcelanowa historia - czyli dlaczego jestem jednak literacką porażką~

Brak komentarzy:
Witam słonecznie~!
Co prawda, moje powitanie nie jest adekwatne do tego, co mamy za oknami (chociaż powoli się fozjaśnia), ale HALO!
Nareszcie mamy wakacje~! ✿ヾ╲(。◕‿◕。)╱✿ 
Strasznie się cieszę, bo w końcu mam trochę czasu dla siebie, moich przyjaciół i kosplejów. Dla mnie, początek wakacji oznacza także początek gotowania obiadów. Nawet lubię to robić, zwłaszcza, gdy ktoś mi pomaga c;

Wybieracie się gdzieś na wakacje? Bo ja  tak x3 Najpierw, razem z moim stadem (w którym pełnię rolę samca alfa x3) wybieramy się w połowie lipca w góry. Mamy zamiar spać w namiotach♥ Później jadę z rodzicami nad polskie morze i na jakąś duńską wyspę °3° 
Już nie mogę się doczekać~!   ~(♡○♡)~

★☆★

Nie mam pojęcia dlaczego, ale po raz kolejny wzięłam udział w konkursie literackim. Chyba nigdy nie dotrze do mnie, że jestem literacką porażką, a to jedno wyróżnienie to trafiło mi się przez przypadek  .-. No cóż, podobno człowiek uczy się na błędach, ale to najwyraźniej nie działa w moim przypadku i prawdopodobnie ciągle będę pisać opowiadania i wierszyki c:

Inspiracją do napisania tego opowiadania, było odkrycie przeze mnie w odmętach internetu tzw. "dolfie", czyli baaaardzo ślicznych (ale strasznie drogich ;_;) laleczek. One są świetne~!

Drodzy ludzie, koty, bluszcze,
Poniżej prezentuje moje konkursowe opowiadanie, a jest takie króciutkie, bo limit znaków był ;_; 



"Porcelanowa historia"


Czerwcowe słoneczne promienie delikatnie rozświetlały wnętrze niewielkiego sklepiku. W powietrzu unosił się subtelny zapach wanilii, której laseczki leżały porozrzucane na sklepikowej ladzie.
Na każdej z drewnianych półek, w równych rzędach, poukładane były zabawki - od niewielkich ołowianych żołnierzyków, przez bączki, aż do ogromnych pluszowych misiów. Wszystkie zabawki były równie piękne i wspaniałe, jednak kiedy ktoś wchodził do sklepiku, na początku nie zwracał na nie uwagi, wręcz porażony zjawiskowością jednej z nich.
Jest sobie lalka.
Była prześliczna - mlecznobiała, najlepsza porcelana, która w promieniach wydawała się jeszcze bardziej krucha i delikatna; złote, kręcone kosmyki, które okalały jej twarzyczkę, były miękkie jak puch; malutki, zgrabny nosek i te ogromne czarne oczy - dwie szklane kuleczki, które spoglądały na resztę zabawek, sprawiały że wyglądała przepięknie, a zarazem tajemniczo i przerażająco. Jej biało-kremowa koronkowa suknia dopełniała wrażenie wyższości bijące od lalki.
Sklepikarz celowo nie stawiał jej na półce, obok innych zabawek - postawił ją na honorowym miejscu - na podstawce, tuż przy kasie, gdzie była bardzo dobrze widoczna.
Wieczorami, gdy właściciel był już w domu, spoglądała spod długich, ciemnych rzęs na inne zabawki. Patrzyła z pogardą i wyższością. Była przekonana, że jest lepsza niż one. W końcu, tylko ona była na honorowym miejscu, i nawet jeśli ludzie podziwiali inne zabawki, ostatecznie i tak powracali, by zachwycać się jej pięknem. Lalka w duchu śmiała się z przeciętności współtowarzyszy i tylko wyżej zadzierała swój malutki nosek. 
Sklep odwiedzało wielu klientów.
Jednakże lalka ciągle stała na swoim miejscu.
Jest sobie tylko lalka.
Jednak czas płynął.
Czerwcowe słońce ustąpiło miejsca jesiennym deszczom, a te z kolei grudniowym zamieciom. Wszystko dookoła się zmieniało, tylko nie ona. Jedynie jej kremowo-biała suknia zszarzała. Lepkie ręce słodkiej nędzy powolutku obłapiały porcelanowe ciało.
Nadchodziły święta.
Wszyscy jej współtowarzysze już dawno trafili do nowych właścicieli, tylko nie ona. Ona ciągle stała na honorowym miejscu, z dumną twarzą, ciągle wmawiając sobie, że żadne z tych dzieci na nią nie zasługuje. Chociaż cichy krzyk rozpaczy chciał wyrwać się z jej porcelanowych piersi, lalka uparcie trwała w swoich złudnych przekonaniach.
Była sobie lalka.
Mijały kolejne lata, sukienka coraz bardziej szarzała. Ona ciągle czekała. Rozpaczliwie wyczekiwała na nowego właściciela. Lalka spokorniała i była gotowa zrobić wszystko.
Zorientowała się, że część zabawek znajduje szybciej nowy dom niż pozostałe. Zauważyła, że wszystkie z nich są uszkodzone.
W jej porcelanowej główce zrodził się szalony pomysł.
Jest sobie lalka.
Wietrzny, ale ciepły jesienny dzień.
Klient, nie zamknął drzwi, a sklepikarz wyszedł zapalić cygaro. Lalka postanowiła wykorzystać okazję. Chociaż jej porcelanowe serce drżało ze strachu, zacisnęła swoje szklane oczy i zrobiła pół kroku w przód. Tyle wystarczyło, by zaalarmowany hałasem sprzedawca przybiegł sprawdzić co się stało. Kiedy zobaczył najcenniejszą zabawkę w całym sklepie, leżącą na podłodze wśród białych odłamków, jedna wielka słona łza spłynęła po jego twarzy. Lalka też miała ochotę płakać, krzyczeć. Ale była tylko lalką, więc nie zrobiła nic. Bolało ją każde, pęknięcie, każda szczelina, jednak ciągle wierzyła, że to poświęcenie było niezbędne, by znaleźć dom.
Była sobie lalka.
Jakiś czas później lalka leżała przy ogromnym kuble na śmieci.
Sklepikarz posklejał ją, jednak szrama biegnąca wzdłuż lewej piersi była zbyt wyrazista. W dodatku ta szara, zakurzona, zniszczona sukienka. Lalka siedziała i żałowała tego, co zrobiła. Nie samego upadku, ale tego, jak traktowała inne zabawki. Siedziała, chociaż miała ochotę płakać i krzyczeć. Ale była tylko lalką, więc nie zrobiła nic. Zamknęła swoje ogromne czarne oczy i czekała na swój koniec.



[Co by za smutno nie było, macie happy end x3]


Nagle poczuła jak drobniutkie ciepłe dłonie obejmują ją szczelnie i jak ktoś ją przytula. Otworzyła ze zdziwnienia ogromne oczy i zauważyła małą, brudną zaniedbaną dziewczynkę. Kiedyś na pewno wzdrygnęła by się z obrzydzeniem, teraz jednak przymrużyła oczy ze szczęścia i delikatnie odwzajemniła uścisk. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i wzięła lalkę ze sobą.



















czwartek, 18 czerwca 2015

Nie ma to jak refleks szachisty, no cóż, lenistwo dopada każdego - czyli dosyć spóźniona notka o IEMach~

3 komentarze:

Witam serdecznie'~!
O jeny, jeny... Trochę głupio pisać notkę z marca w czerwcu... XD Strasznie mi przykro, że ostatnimi czasy tak zaniedbałam bloga. Tyle mnie tu nie było, że blog już zarosnął kurzem ;-;
Wstyd mi się tu już w ogóle pokazywać... ;-; Musicie mi wybaczyć, ale na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że od czasu ostatniej notki, naprawdę wiele się u mnie działo. A nawet więcej niż wiele - mój pierwszy cosplay został zaprezentowany szerszemu gronu, wzięłam udział w konkursie, założyłam własne stado, zostałam samcem alfa, moja przyjaciółka obraziła się na mnie bez sensownego powodu, zdobyłam pierwszą nagrodę w konkursie projektowania ubioru scenicznego, miałam tymczasową pracę,byłam na konwencie, miałam totalny remont pokoju  i nawet znalazłam chłopaka. No, wybaczcie mi moją nieobecność, ale jak dzieją się takie rzeczy, to naprawdę nie mam głowy do myślenia o blogu .-.
W dodatku,  liceum to już nie są żarty - tutaj trzeba naprawdę ciężko pracować ;-; Ostatnie miesiące naprawdę były dla mnie czasem ogromnej harówki, ale opłacało się - udało mi się uzyskać średnią równą 5,5~! Nie ukrywam, że jestem zszokowana, ale jak widać ciężka praca popłaca c:
Teraz na szczęście idą wakacje, więc mam nadzieję, że znajdę więcej czasu dla Waniliowej Kokardy :3
Złapało mnie poIEMowe lenistwo. Mam takie nieskromne poczucie, że zrobiłam coś dobrze i nie mam ochoty robić kolejnego cosplayu, bo boję się, że wyjdzie o wiele gorzej niż Jinx. Oj, rozleniwiłam się i to bardzo... Do tego stopnia, że moje "cosplayowe pudełko" poszło na strych ;-; Mam tylko nadzieję, że mój Leń wkrótce sobie pójdzie~!

A tymczasem czas na rozpoczęcie omawiania głównego tematu tej notki, czyli o moim udziale w Intel Extreme Masters słów kilka.



Dzień pierwszy


W noc przed pierwszym dniem spałam 4,5 godziny. Ha, nie zgadniecie czemu. Nie martwcie się, powiem wam. Otóż, na zrobienie cosplayu miałam cały rok, ale większość stroju powstało w ostatnią noc przed IEMami. Z pomocą  kilku przyjaciół, ale głównie Kondrada, który został ze mną do końca, uwinęliśmy się ze wszystkim do 24. Gdyby nie on, pewnie w ogóle bym nie spała ;-;
Rano musiałam wstać o 4;30, by zdążyć na autobus, który odjeżdżał koło godziny 5:40. Szybko wszystko spakowałam (włącznie z peruką, którą dowiozłam do Spodka w wiaderku po chomiczym żarciu) - zmieściłam cały swój strój w jednym plecaku, ale to chyba nie wyczyn, jeśli chodzi o strój Jinx, która ma właściwie tylko stanik i spodenki x3
Kiedy już się spakowałam, postanowiłam ubrać różowe soczewki, żeby nie męczyć się z nimi później - były to moje pierwsze soczewczany i zakładanie ich zabierało mi co najmniej 15 minut. Zanim się za to wzięłam, przyszedł L:iściasty. Mimo, że trochę się stresowałam jak tak siedział na wannie i starał się ze mnie nie śmiać, to pierwsza z nich znalazła się na moim oku bez żadnego problemu; bo już po kilku minutach. Problem pojawił się później, kiedy ubrałam drugą. Momentalnie całe oko zaczęło mi łzawić i niemiłosiernie kłuć i boleć. Nie powiem, przeraziłam się wtedy BARDZO, bo na te IEMy czekałam cały rok, by wyjść w cosplayu, a tu soczewki za 100 zł robią mi taką przykrą niespodziankę. Tak jak wspominałam, były to moje pierwsze soczewy i oczywiście przed ich założeniem naczytałam się o jakichś niebezpiecznych bakteriach i bodajże amebie, która żywi się ludzką gałką oczną ;-; Wtedy naprawdę wierzyłam, że muszę od razu je ściągnąć, by nie uszkodzić sobie oczu jeszcze bardziej (przypominam - jestem prawdziwym kretem .-.). Chciałam to zrobić, ale popatrzyłam w lustro i zobaczyłam, że... TEJ SOCZEWKI NIE MA! Od razu pomyślałam, że mi wypadła i Kondrad zaczął szukać jej po podłodze. Ja w tym czasie ciągle przeglądałam się w lustrze, bo ciągle coś mnie uwierało. W pewnym momencie ta felerna soczewka wróciła na swoje miejsce - nie spadła na ziemię, tak jak sądziłam; ona była po prostu pod moją powieką~! ;-; Mimo to, ciągle mnie bolało. Ściągnęłam ją z oka i uważnie się jej przyjrzałam. To co zobaczyłam, spowodowało, że zaczęłam się śmiać - ona była po prostu wygięta w drugą stronę~! x3 Szybko ją odgięłam i problem zniknął.
Podróż autobusem odbyła się bez zbędnych "atrakcji" - tak szczerze, to niewiele z niej pamiętam, bo na wpół spałam .-. Wiem tylko tyle, że w autobusie dołączyła do nas Kazia - cosplayerka Annie.
Pod Spodkiem byliśmy przed siódmą, ale kolejka i tak była spora - staliśmy co prawda w pierwszym zawijasie (koło Toi-toi, no cóż...), ale kilka minut później utworzyły się za nami co najmniej dwa podobne. Pogoda nie dopisała, więc przez pięć kolejnych godzin staliśmy w trójkę pod parasolem i grzaliśmy się nawzajem tuląc się i chuchając na siebie x3 No i ciągle musieliśmy pozostawać czujni, by nikt nie zniszczył naszych rekwizytów - mojej Rybeńki, czy kasikowego koszyczka.
Troszeczkę po jedenastej staliśmy już w środku Spodka - przemarznięci, głodni, zmęczeni, ale przeszczęśliwi - że udało nam się wejść "tak szybko" c: Ja i Kazia dodatkowo denerwowałyśmy się, ale jednocześnie byłyśmy podekscytowane jak wypadną i jak zostaną odebrane nasze kostiumy.
Jako że obie nie dostałyśmy się do oficjalnego konkursu, nie miałyśmy wydzielonych żadnych przebieralni. Mam więc nadzieję, że żaden niepełnosprawny nie obraził się, że zajęłam jego łazienkę na 10 minut (te łazienki są większe niż normalne, co jest dużym plusem, jeśli w kilka chwil musisz stać się świrniętą psychopatką xD).
Już ucharakteryzowane, umalowane i przebrane ruszyłyśmy odnieść kurtki na dół, do szatni. Droga co prawda nie była długa, bo to ledwie kilka metrów, ale pokonałyśmy je w ponad pół godziny. Już od samych drzwi łazienki, ludzie otaczali nas, by zrobić sobie z nami zdjęcie. To było cudowne uczucie~! C:
To jest właśnie to, za co kocham cosplay i przebieranie się. "Po cywilu" jestem raczej osobą, która unika bycia w centrum zainteresowania; nie lubię się wyróżniać. Kiedy ubieram perukę, kostium i mam makijaż, cała nieśmiałość znika, po prostu przestaję być Weroniką, a staję się kosplejowaną postacią, a. bycie "fejmem" z którym każdy chce zdjęcie, zaczyna sprawiać mi radość c: Może to trochę próżne, ale jeśli zrobiliście kiedyś jakiś cosplay, to wiecie o czym mówię :3 A jeśli nie zrobiliście, to gorąco zachęcam - nie czekajcie, tylko szykujcie się na IEM 2016~! c:
Ogólnie większość czasu spędziłam na przechadzaniu się po Spodku na zasadzie - dwa kroki, tysiąc zdjęć; dwa kroki, pół tysiąca, itd. Stosunkowo dużo czasu spędziliśmy na grze w "światełka", gdzie na dużej metalowej konstrukcji obręczy umieszczonych było mega dużo światełek, które zapalały się w różnych momentach i ogólnie chodziło, który z graczy ma lepszy refleks i kto naciśnie pierwszy. Kondrad okazał się bogiem tej gry - nie przegrał ani razu, a zagrał chyba z 20 kolejek~! Co prawda, rozwalił przy tym palca,brudząc wszystko krwią. Wygrałby pewnie i następne 20 rund, ale nie byliśmy jeszcze wszędzie, a ja miałam za niedługo autobus powrotny - tego dnia byłam jeszcze w teatrze w Krakowie x3.
Poszliśmy na Salę Kongresową. Okazało się, że jest tam konkurs cosplay. Zapisałyśmy się z Kazią i czekałyśmy, bo do rozpoczęcia zostało jeszcze trochę czasu. Konkurs miał odbywać się na stoisku Benq, gdzie akurat Gimper prowadził konkurencję polegającą na tym, że ten kto głośniej wrzaśnie dostanie nagrodę. Stałam sobie z boczku, Kazia z Liściem rozmawiali obok. Nagle ktoś stanął za mną i zaczął się mnie o coś wypytywać - "o co chodzi, kur*a, że tak wrzeszczą", "czy tych ludzi nie poje*ało" i takie tam. Jako że nienawidzę jeśli ktoś klnie, postanowiłam totalnie zlać tego człowieka, nawet nie odwracając się w jego stronę i tylko odburkując coś zdawkowo. Koleś odpuścił i postanowił sobie pójść, a ja z ciekawości odwróciłam się, bo coś dziwnie znajomy był mi ten głos.
No cóż...
Zlałam Człowieka-Wargę.
Tak, tego od "Z dupy".
Nie żebym znała wszystkie zduppingi na pamięć, nie skąd. ;-;
Oj tam, no trudno.

Sam konkurs był nieco dziwny, praktycznie bez żadnych reguł - nie miałam pojęcia co można wygrać, kto jest w jury, kiedy ogłoszenie wyników, do kiedy trwa - krótko mówiąc - nic. Ale i tak cieszyłam się, że zaprezentuję swój kostium. Wychodziłam jako trzecia uczestniczka i jako jedynej przypadł mi przywilej wyrzucenia koszulki w stronę publiczności. Celowałam prosto w ręce Kondrada, no ale rzucałam lewą ręką, i no... Starałam się, okej? x3
Po konkursie pojechałam z Kazią do domu, bo ja musiałam jechać do teatru (nie zdążyłam zmyć dokładnie wszystkich tatuaży i no cóż... powiedzmy że ludzie dziwnie na mnie patrzyli ._. )
Tak upłynął mi dzień pierwszy.




Pierwszy dzień, godzina 5 rano.
Mój chłopak, który wtedy moim chłopakiem nie był,
ale mimo wszystko mi pomagał - przez wszystkie 3 dni
nosił Rybeńkę, za co jestem mu ogromnie wdzięczna~ <3
Spotkałam się również z Madlencią - jedną z najsłynniejszych Jinx w Polsce~

Jak na prawilnego hajsownika przystało -
nie mogłam sobie odpuścić okazji zrobienia sobie zdjęcia
z Gimperem. Nieco się tam wystałam, ale jak widać udało mi się~ c:






Dzień Drugi

W piątek wróciłam z teatru jakoś lekko przed dwunastą, przez co znowu spałam około 4,5 h.Tak jak ostatnio, Konrad przyszedł do mnie koło piątej, jednak tym razem przygotowanie się do drogi zajęło mi zdecydowanie mniej czasu i obyło się bez zbędnych rewelacji.
Ponieważ była to sobota, autobusem do Katowic jechało zdecydowanie więcej moich znajomych. Kilku z nich dosiadło się do nas. Był wśród nich między innymi Pana (aka. Dawid), który usiadł obok Konrada. Pech chciał, że Dawid bardzo gestykuluje w trakcie rozmowy (czyt. macha łapami na lewo i prawo xd), a Liściu trzymał Rybeńkę na kolanach. No coż, pewnie się domyślacie co się stało... "Na szczęście" ucierpiał tylko ogon. Tak dokładnie to praktycznie cały odpadł, przez co od razu po wysiądzięciu [lol, jest w ogóle takie słowo? xD] z autobusu musiałam iść po Kropelkę.
Jak poprzednio, kolejka była niemiłosiernie długa, ale tym razem Konrad pomyślał i wziął kocyk, którym on, ja i mój brat szczelnie się opatuliliśmy. Jakoś przetrwaliśmy kolejne pięć godzin, zawinięci dzielnie stojąc na deszczu i mrozie.
Tak jak w piątek, musiałam przebierać się w łazience. Konrad czekał na mnie z Rybeńką przed damską toaletą. Była mega szczęśliwa, gdy malując się, słyszałam jak co chwilę ktoś krzyczał "hej, patrz, tam będzie Jinx~!", albo "Zaczekajmy tu na Jinx~!". To było strasznie, strasznie świetne. Chyba nic nie jest w stanie wyrazić tego, co czułam wychodząc z tego zwyczajnego wc... Przed schodami do toalet zebrał się pokaźny tłumek ludzi, który zareagował na mnie bardzo entuzjastycznie c; Przez to, po raz kolejny pokonanie krótkiego dystansu między toaletą, a szatnią zajęło mi grubo ponad 30 minut.
Kiedy w końcu udało nam się odłożyć kurtki, zaczęliśmy się w trójkę włóczyć po spodku. Po setnym zdjęciu Wojtek (mój brat) zwątpił i odłączył się od nas.
W pewnym momencie, gdy tłumek wokół mnie się przerzedził, podszedł do mnie pewien koleś i prosto z mostu zapytał, czy nie pójdę z nim do łazienki. Oczywiście zaraz dodał, że tylko w celu namalowania mu tatuaży. Wiadomo, byłam trochę zszokowana taką prośbą i nie ukrywam - w pierwszym momencie wzięłam Cypriana (bo tak nazywał się ów śmiertelnik ;3) za zwykłego zboczeńca, którego życiowym celem jest zaciąganie małych dziewczynek do łazienki. Początkowo nie chciałam się zgodzić (bo trochę się bałam), ale on tak prosił.... ;-; Jako osoba o raczej miętkim sercu w końcu się zgodziłam. By nie być samą, zawołałam Konrada, który nie ogarniał co się wtedy stało. W łazience okazało się, że wszystko co powiedział wcześniej Cyprian, było prawdą. Rzeczywiście był cosplayerem Tradycyjnego Lee Sina i faktycznie chciał, żebym namalowała mu te tygrysy x3 Wzięliśmy się więc z Konradem do pracy, a biedny niedokończony Lee Sin został skazany na nasze artystyczne inwalidztwo. W międzyczasie poznaliśmy go bliżej - okazał się być całkiem fajnym gościem.
Poszliśmy ponownie odwiedzić stoisko z grą w światełka, gdzie znowu Kondrad był mistrzem ;3 W pewnym momencie postanowiłam zagrać przeciwko niemu, co wywołało niemałe zainteresowanie "publiczności" . Mimo wielu dopingujących okrzyków ("Dajesz Jinx~!") nie udało mi się go pokonać :v Pokonałam za to Lee Sina, ale to raczej głównie dlatego, że on był po prostu ślepy xD
Po jakimś czasie obeszliśmy cały Spodek wzdłuż i wszerz (w międzyczasie nie odmawiając żadnemu zdjęciu ;3). Chcieliśmy iść do Sali Kongresowej, ale cóż.... Już pomijając fakt, że byłam półnaga, a temperatura oscylowała w granicach -87 stopni - jakoś bym to wystała. Bardziej powstrzymywał mnie deszcz - mógł zmyć moje tatuaże - i tłum - mógł zniszczyć Rybcię. No, a ludzi było raczej bardzo dużo. Bardzo bardzo. ;-;
Tym sposobem byłam uwięziona w Spodku przez całą sobotę. >.<
Ale dzięki temu, że zostałam, zaczepiła mnie jakaś fotografka. Tuż obok było stoisko ze sprzętem sportowym, a ta przemiła pani poprosiła mnie o zareklamowanie ich produktów. Jejku, jak wtedy "urosłam"~! O ile to w ogóle możliwe, byłam jeszcze szczęśliwsza niż kilka chwil temu. Oczywiście się zgodziłam. Pani cyknęła mi kilka fotek na rowerku i bardzo mi podziękowała.
Dzięki temu, że zostałam udzieliłam także wywiadu do Eski. To było mega spontan - podszedł do mnie dziennikarz, zadał szybko kilka pytań i zniknął tak szybko jak się pojawił. To i tak było super c:
 Udało mi się także zrobić zdjęcie z Shappi c: Ludzie, gdy zobaczyli Azira i Jinx obok siebie zaczęli masowo na nas napierać xD Wszyscy chcieli zdjęcie z nami :> Ale i tak najfajniejsze uczucie było wtedy, kiedy ludzie zamiast z Shappi, chcieli zdjęcia ze mną! Ponieważ miałam wrażenie, że korzystam z jej popularności, szybciutko mimochodem wycofałam się stamtąd.
By jakoś uciec przed męczącym tłumem (tak, wbrew pozorom ciągłe patrzenie w obiektyw nieco męczy), ja, Liściu i Cyprian poszliśmy na Trybuny, "pooglądać" rozgrywki - bądź co bądź, na IEMach głównie o to chodzi x3 Napisałam "pooglądać", ponieważ ja i Cyprian... no cóż... Chyba usnęliśmy xD Ale 4 h snu wczoraj i 4 dzisiaj... Halo, mam prawo :v Konrad się później ze mnie śmiał, że jak śpię to flaczeję, bo podobno zrobiłam się glutem i rozpływałam się na krześle x.x

Przemiły pan ze stuffu zechciał z nami zdjęcie c: 









Aaaaa, Shappi~! *w*

Mimo zimna, deszczu i zmęczenia, jakoś wytrwaliśmy w kolejce z uśmiechami na twarzach ;3
Od lewej Pana, Wojtek (mój brat), ja, Liściasty




Dzień trzeci


Dzisiaj daliśmy sobie na wstrzymanie - byliśmy wykończeni po poprzednich dwóch dniach, więc w niedzielę dopiero o 12 byliśmy pod Spodkiem. By zaoszczędzić czasu, chyłkiem i zupełnie mimochodem znaleźliśmy się w pierwszym wężyku kolejki.Poprosiliśmy ludzi dookoła, by w razie czego nas kryli. Gdy podszedł do nas ochroniarz, zgodnie potwierdzili, że staliśmy tam od początku. Wszystko byłoby pięknie, ładnie, gdybym tylko potrafiła kłamać... ;-; Zostaliśmy wyrzuceni na sam koniec kolejki x.x
Najpierw wężyk szedł dosyć szybko, po czym zupełnie się zatrzymał - bramkarze przestali wpuszczać ludzi do Spodka. Ta "pauza" trwała 2-3 h. W tym czasie na ogromnym telebimie puszczono CS'a, a my niezainteresowani rozgrywką, po prostu rozmawialiśmy ze sobą. W pewnym momencie zaczął się robić niewielki chaos, więc z obawy o Rybeńkę podeszłam do jednego z bramkarzy i zapytałam, czy nie wniósłby jej na teren Spodka. Wtedy ten przemiły pan zaproponował mi, że wpuści mnie bez kolejki. Zapytałam czy Konrad mógłby wejść ze mną, ale kiedy odpowiedział, że nie, podziękowałam mu tylko za propozycję, zostawiłam Rybkę, którą zgodził się wziąć, i ze spuszczoną głową wróciłam do Liścia. Tym sposobem musieliśmy stać jak wszyscy ;-; No, może poza moim bratem, który w końcu wrócił z Galerii Katowickiej i dotarł do nas. Po pewnym czasie bardzo rozbolały nas (oprócz Wojtka >.<) nogi, więc wzięłam wiaderko z peruką i po prostu na nim usiadałam, a Liściasty usiadł na swoim plecaku. Oparliśmy się o siebie, tyłem do ludzi, którzy stali przed nami, i poprosiliśmy Wojtka, by dał nam znać gdy kolejka się ruszy. Zmęczeni, nie zauważyliśmy kiedy po prostu... zasnęliśmy xD Obudził nas ochroniarz krzyczący nam do uszu przez megafon. Okazało się, że Wojtek zapatrzył się na telebim, a wężyk znacznie ruszył do przodu. Szybko zerwaliśmy się do przodu. Od tego momentu wężyk stale się poruszał, a my cichaczem przeskakiwaliśmy między ludźmi, coraz bardziej zbliżając się do wejścia. W końcu ustatkowaliśmy się tuż obok pewnego studenta z Poznania, z którym rozmawialiśmy już przez resztę czasu stania w kolejce. Niestety, nie pamiętam jego imienia, mimo, że rozmawialiśmy praktycznie cały czas.
Koło 17, w końcu dotarliśmy do upragnionego wejścia. Było już, stosunkowo do poprzednich dni, późno, i nie wiedziałam, czy opłaca mi się przebierać się w mój Jinxiasty strój. Ostatecznie, szybciutko wskoczyłam w cosplay.
W niedzielę nie działo się już tak dużo - znów spotkaliśmy Cypriana, poszliśmy na Salę Kongresową (tak jak poprzednio było strasznie zimno. Konrad oddał mi bluzę, przez co jakiś koleś pogratulował mi fajnego chłopaka - którym Liściu wtedy de facto nie był. W ogóle w trakcie tych trzech dni wiele razy słyszałam,  że mam świetnego chłopaka [którego wtedy nie miałam XDD] ), poodwiedzaliśmy wiele stoisk i w końcu - W KOŃCU - poszliśmy coś zjeść. Nie wiem dlaczego, ale w trakcie tych trzech dni jadłam tylko raz, w niedzielę(+ w sobotę przez to że Konrad mnie zmusił, zjadłam 3 gryzy zapiekanki). W poprzednie dni, jedzenie było mi jakoś nie po drodze.
Cały dzień świetnie się bawiłam. Byłby to jeden z najlepszych dni, gdyby nie pewna stracona okazja...

Kojarzy ktoś może videoprezentacje?
Albo po prostu Atora?
Tak.
TEN Ator zaproponował, mi wywiad.
Podeszłam do niego, by zrobić sobie z nim zdjęcie. Ponieważ nie byłam jedyną chętną, Ator powiedział mi, że jeżeli chcę, to mogę zaczekać, aż tłumek się przerzedzi, a wtedy przeprowadzi ze mną wywiad. Niestety... Do autobusu powrotnego zostało niewiele czasu, a musiałam być w domu wcześniej, bo na poniedziałek miałam napisać portfolio o rozdwojeniu jaźni na psychologię, a tu nawet nie zaczęte. Był to też ostatni autobus, który jechał bezpośrednio do mojej dzielnicy. Musiałam więc niestety odmówić i wracać do domu. Teraz, z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że nawet jakbym miała na nogach wracać do domu z Katowic, to powinnam zostać i udzielić tego wywiadu. ;-; No cóż, podobno uczymy się na błędach .-. W przyszłym roku na pewno nie odmówię, choćby się waliło i paliło~!

Ech...



Teoretycznie Jinx to największy wróg Caitlyn,
no ale jak tu być wrogiem takiej uroczej cosplayerki ;3

I  tu jeszcze kilka zdjęć, które przesłali mi znajomi:










I jeszcze widełosy, na które się załapałam:



14:33 - halo, to ja~! x3



1:21 - tu jestem x3



10:47 - załapałam się do filmiku "Sexy cosplays", wow wow O,o



4:03 - i ten szok, kiedy stoisz na scenie... ;-;
7:06 - i ten nieogar kiedy w twoją stronę jest nakierowane tysiąc aparatów... 

Po IEMach znalazłam kilka ohasztagowanych zdjęć ze mną :3
Pozwolę je sobie zaprezentować:

Zapraszam oczywiście na mojego insta:
_wercol_