Witam milusio~!
Trochę zaniedbałam bloga. Tak, wiem. Jakoś, takoś się złożyło, że ferie miałam i czas leciał jak szalony.
No to zaczynamy kołzplejową notkę numer dwa~!
Ostatnio odkopałam z otchłani mojego pokoju pierwszy najpierwsiejszy strój jaki zrobiłam kiedykolwiek. Jejku, jak to było dawno~! >.< Pamiętam jak przerabiałam (ręcznie, no bo jak się jest biedakiem bez maszyny... ;-;) tą różową bluzkę - tak moi państwo, to była bluzeczka xD - na to sukienkopodobnecoś. A ta biała podszywka to już w ogóle maskara była XD
Tak wyglądają te "falbanki" z bliska xD |
No, ale cóż miałam 12 lat i fioła na punkcie Pinkie Pie* c: Nie mam pojęcia, jakim cudem, ale sukienka wciąż jest na mnie dobra .-. Chyba muszę zgrubnąć >.<
Ten "strój" powstał właściwie z jednej drapieżnej bluzki, którą brutalnie i bez skrupułów pocięłam. Początkowo nie miało to być nic konkretnego, dopiero z czasem, kupka panterzego materiału zamieniła się w jakiś klarowniejszy strój, który nie wiem czemu, skojarzył mi się z Nidalee (tak myślę, że powstała jakaś biedniejsza wersja mutacji "leoparda" i klasycznego skina).
Jak już wcześniej wspominałam, ten post miał pojawić się już daawno temu. Stąd świąteczny klimacik w tym zdjęciu.
Jak widać, nie miałam wtedy jeszcze peruczana.
Strój Lux, w którą wcieliła się Agniesia (aka. Satan), powstał właściwie na poczekaniu z dziwnego kapturoszalika mojej mamy i fiołkowej koronki.
Ojej, jak rodzinnie <3
Cała "Bardzo magiczna i bardzo tajna grupa kozplejowa" w komplecie~! c: Jak widać, jestem bez peruczki i fajnej rybeńki, Krokodylek nie ma kapturka ani Tibbersa, a Agniesia nie ma broni c: I tak kocham to zdjęcie, mimo tego, że wyglądam jak chińczyk >.<
Ktoś może kojarzy styczniowy asortyment Lidla? Tak, dokładnie, wtedy na półkach tego sklepu można było znaleźć kolorowe peruki. Co prawda wątpliwej jakości, ale zawsze jakieś.
Ja zaopatrzyłam się w czarną i różową. Strasznie się spraklą, więc tą czarną topię jak narazie w wodzie z zmiękczaczem. Podobno działa.
Jakoś tak wyszło, że znalazłam w domku futerko i czarną bluzę, i jakoś tak powstała kulawa wersja femki Izayi. Agniesia jak dowiedziała się, że coś takiego zrobiłam, pożyczyła Krokodylkową perukę i zrobiła fem!Shizuo c:
I zdjęcie z miną: "Ups... ale to naprawdę nie moja wina..." XDD |
Peruczan, jaki zamówiłam mniej więcej tak wyglądał kiedy przyszedł. Tak szczerze, to nadal się męczę z wystylizowaniem tego wiga >.<
Cóż, fryzjer ze mnie żaden.
Ta Rybcia jest niestety wklejona. No cóż, moja się dopiero tworzy xD |
Zastanawiał się ktoś może dlaczego tak rzadko zapraszam kogoś do domu?
No, macie odpowiedź.
Po całym dniu (i nocy x3) pracy, naprawdę nie ma się siły, żeby ogarnąć >.< A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet jak posprzątam, to i tak za chwilę jest taki sam - o ile nie większy - bałagan x.x
Zastanawiałam się, z czego zrobić ogon i płetwy Rybci. Na początku myślałam o gładzi szpachlowej, ale stwierdziłam, że będzie za ciężka i będę mieć problemy z zamocowaniem jej. Nie mam pojęcia, skąd do głowy w ogóle przyszła mi pianka montażowa.
Tak, pianka montażowa.
Nie, nie mam pojęcia skąd.
XD
Napsikałam trochę pianki do pudełka, by - kiedy zastygnie - wyciąć z niej potrzebne kształty. Niestety, nie wszystko było kalkulejtyd i...
No cóż, plan był dobry. XD
... a tutaj już wycięty ogonek c:
Pamiętacie może zdjęcie bałaganu, kilka linijek wyżej? A widzicie może w prawym, dolnym rogu takie prześcieradło? No, to tak się złożyło, że to prześcieradło wpadło w moje łapki i w przeciągu 15 minut w magiczny sposób stało się fartuszkiem Alice x3
W czasie ferii miałam zamiar dokończyć w końcu malowanie tych nieszczęsnych spodenek, ale zatrzymałam się właśnie w tym miejscu :v
Nie wiem jak, ale w moim pokoju dziwnym trafem zaczęło pojawiać się coraz więcej budowlanych rzeczy .-. Stwierdziłam, że może będę trzymać je w jednym miejscu xD
Halo, czy ktoś pamięta, że zapowiadałam, że zrobię nową Rybcię?
Tak wyglądały początki c:
Jej klejenie, było najtrudniejszym zajęciem z jakim dotychczas przyszło mi się zmierzyć >.< A może nie tyle co najtrudniejszym, co najbardziej krwawym, bo moje zdrowie najbardziej ucierpiało przy tym zadaniu.
Przy sklejaniu pianki evy ze sobą używałam pistoletu z klejem na gorąco. Oczywiście, genialna ja zapomniałam, że ten klej nie bez powodu się tak nazywa i włożyłam palce centralnie w sam środek, bo chciałam coś poprawić czy inaczej go uformować, nie pamiętam już. Skończyło się na poparzonych dwóch palcach prawej ręki, co zatrzymało mój progress na trzy dni.
Ale to nie jedyny uszczerbek na zdrowiu o jaki wzbogaciła mnie Rybeńka.
Kiedy próbowałam połączyć ze sobą drobniejsze elementy, musiałam przytrzymywać je obiema rękami, przez co nie miałam jak otworzyć Kropelki. Co więc zrobiło genialne dziecko? Ano doszło do wniosku, że skoro ręce ma zajęte, to może otworzyć szybkoschnący klej ustami. Nie wiem skąd taki pomysł w ogóle przyszedł mi do głowy. Serio, nie mam pojęcia, co mną kierowało.
Skleiłam sobie usta i obkleiłam zęby. Zaschnięty klej jakoś oderwałam od ust (nie obyło się bez krwi), ale śladowe ilości Kropelki nadal są na mojej lewej jedynce.
A tutaj już znalazłam sobie kogoś do pomocy c: Serio, przy wikolowaniu każda pomoc była dla mnie nieoceniona, bo to dosyć żmudne i monotonne zajęcie.
Fin~ <3
Zdjęcia super fajne, rybeńka wygląda super! Nie mogę doczekać się końcowego efektu~Największy fan
OdpowiedzUsuń