sobota, 27 czerwca 2015

Porcelanowa historia - czyli dlaczego jestem jednak literacką porażką~

Witam słonecznie~!
Co prawda, moje powitanie nie jest adekwatne do tego, co mamy za oknami (chociaż powoli się fozjaśnia), ale HALO!
Nareszcie mamy wakacje~! ✿ヾ╲(。◕‿◕。)╱✿ 
Strasznie się cieszę, bo w końcu mam trochę czasu dla siebie, moich przyjaciół i kosplejów. Dla mnie, początek wakacji oznacza także początek gotowania obiadów. Nawet lubię to robić, zwłaszcza, gdy ktoś mi pomaga c;

Wybieracie się gdzieś na wakacje? Bo ja  tak x3 Najpierw, razem z moim stadem (w którym pełnię rolę samca alfa x3) wybieramy się w połowie lipca w góry. Mamy zamiar spać w namiotach♥ Później jadę z rodzicami nad polskie morze i na jakąś duńską wyspę °3° 
Już nie mogę się doczekać~!   ~(♡○♡)~

★☆★

Nie mam pojęcia dlaczego, ale po raz kolejny wzięłam udział w konkursie literackim. Chyba nigdy nie dotrze do mnie, że jestem literacką porażką, a to jedno wyróżnienie to trafiło mi się przez przypadek  .-. No cóż, podobno człowiek uczy się na błędach, ale to najwyraźniej nie działa w moim przypadku i prawdopodobnie ciągle będę pisać opowiadania i wierszyki c:

Inspiracją do napisania tego opowiadania, było odkrycie przeze mnie w odmętach internetu tzw. "dolfie", czyli baaaardzo ślicznych (ale strasznie drogich ;_;) laleczek. One są świetne~!

Drodzy ludzie, koty, bluszcze,
Poniżej prezentuje moje konkursowe opowiadanie, a jest takie króciutkie, bo limit znaków był ;_; 



"Porcelanowa historia"


Czerwcowe słoneczne promienie delikatnie rozświetlały wnętrze niewielkiego sklepiku. W powietrzu unosił się subtelny zapach wanilii, której laseczki leżały porozrzucane na sklepikowej ladzie.
Na każdej z drewnianych półek, w równych rzędach, poukładane były zabawki - od niewielkich ołowianych żołnierzyków, przez bączki, aż do ogromnych pluszowych misiów. Wszystkie zabawki były równie piękne i wspaniałe, jednak kiedy ktoś wchodził do sklepiku, na początku nie zwracał na nie uwagi, wręcz porażony zjawiskowością jednej z nich.
Jest sobie lalka.
Była prześliczna - mlecznobiała, najlepsza porcelana, która w promieniach wydawała się jeszcze bardziej krucha i delikatna; złote, kręcone kosmyki, które okalały jej twarzyczkę, były miękkie jak puch; malutki, zgrabny nosek i te ogromne czarne oczy - dwie szklane kuleczki, które spoglądały na resztę zabawek, sprawiały że wyglądała przepięknie, a zarazem tajemniczo i przerażająco. Jej biało-kremowa koronkowa suknia dopełniała wrażenie wyższości bijące od lalki.
Sklepikarz celowo nie stawiał jej na półce, obok innych zabawek - postawił ją na honorowym miejscu - na podstawce, tuż przy kasie, gdzie była bardzo dobrze widoczna.
Wieczorami, gdy właściciel był już w domu, spoglądała spod długich, ciemnych rzęs na inne zabawki. Patrzyła z pogardą i wyższością. Była przekonana, że jest lepsza niż one. W końcu, tylko ona była na honorowym miejscu, i nawet jeśli ludzie podziwiali inne zabawki, ostatecznie i tak powracali, by zachwycać się jej pięknem. Lalka w duchu śmiała się z przeciętności współtowarzyszy i tylko wyżej zadzierała swój malutki nosek. 
Sklep odwiedzało wielu klientów.
Jednakże lalka ciągle stała na swoim miejscu.
Jest sobie tylko lalka.
Jednak czas płynął.
Czerwcowe słońce ustąpiło miejsca jesiennym deszczom, a te z kolei grudniowym zamieciom. Wszystko dookoła się zmieniało, tylko nie ona. Jedynie jej kremowo-biała suknia zszarzała. Lepkie ręce słodkiej nędzy powolutku obłapiały porcelanowe ciało.
Nadchodziły święta.
Wszyscy jej współtowarzysze już dawno trafili do nowych właścicieli, tylko nie ona. Ona ciągle stała na honorowym miejscu, z dumną twarzą, ciągle wmawiając sobie, że żadne z tych dzieci na nią nie zasługuje. Chociaż cichy krzyk rozpaczy chciał wyrwać się z jej porcelanowych piersi, lalka uparcie trwała w swoich złudnych przekonaniach.
Była sobie lalka.
Mijały kolejne lata, sukienka coraz bardziej szarzała. Ona ciągle czekała. Rozpaczliwie wyczekiwała na nowego właściciela. Lalka spokorniała i była gotowa zrobić wszystko.
Zorientowała się, że część zabawek znajduje szybciej nowy dom niż pozostałe. Zauważyła, że wszystkie z nich są uszkodzone.
W jej porcelanowej główce zrodził się szalony pomysł.
Jest sobie lalka.
Wietrzny, ale ciepły jesienny dzień.
Klient, nie zamknął drzwi, a sklepikarz wyszedł zapalić cygaro. Lalka postanowiła wykorzystać okazję. Chociaż jej porcelanowe serce drżało ze strachu, zacisnęła swoje szklane oczy i zrobiła pół kroku w przód. Tyle wystarczyło, by zaalarmowany hałasem sprzedawca przybiegł sprawdzić co się stało. Kiedy zobaczył najcenniejszą zabawkę w całym sklepie, leżącą na podłodze wśród białych odłamków, jedna wielka słona łza spłynęła po jego twarzy. Lalka też miała ochotę płakać, krzyczeć. Ale była tylko lalką, więc nie zrobiła nic. Bolało ją każde, pęknięcie, każda szczelina, jednak ciągle wierzyła, że to poświęcenie było niezbędne, by znaleźć dom.
Była sobie lalka.
Jakiś czas później lalka leżała przy ogromnym kuble na śmieci.
Sklepikarz posklejał ją, jednak szrama biegnąca wzdłuż lewej piersi była zbyt wyrazista. W dodatku ta szara, zakurzona, zniszczona sukienka. Lalka siedziała i żałowała tego, co zrobiła. Nie samego upadku, ale tego, jak traktowała inne zabawki. Siedziała, chociaż miała ochotę płakać i krzyczeć. Ale była tylko lalką, więc nie zrobiła nic. Zamknęła swoje ogromne czarne oczy i czekała na swój koniec.



[Co by za smutno nie było, macie happy end x3]


Nagle poczuła jak drobniutkie ciepłe dłonie obejmują ją szczelnie i jak ktoś ją przytula. Otworzyła ze zdziwnienia ogromne oczy i zauważyła małą, brudną zaniedbaną dziewczynkę. Kiedyś na pewno wzdrygnęła by się z obrzydzeniem, teraz jednak przymrużyła oczy ze szczęścia i delikatnie odwzajemniła uścisk. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i wzięła lalkę ze sobą.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz